Grimsby wprawia kibiców w osłupienie historycznym wieczorem dla klubu
To była noc zapisana w piłkarskim micie – klasyczne zwycięstwo niżej notowanego rywala w każdym tego słowa znaczeniu. Grimsby Town, drużyna z League Two, zaprezentowała się w sposób, o którym będą mówić pokolenia, nie tylko ich własni kibice, ale wszyscy entuzjaści futbolu. Sceny na Blundell Park ukazały magię pucharu: pasję, dramat i czystą nieprzewidywalność piłki nożnej.
Nadmuchiwana ryba niesiona przez Reece’a Stauntona, symboliczny ukłon w stronę morskiego dziedzictwa Grimsby, stała się nieoczekiwanym emblematem triumfu i radości. To był właśnie taki wieczór – kiedy niespodziewane stawało się rzeczywistością, a kopciuszek wzniósł się na niewyobrażalne wyżyny.
Sam mecz był jak jazda bez trzymanki. Grimsby zaskoczyło Manchester United wcześnie bramkami Charlesa Vernama i Tyrella Warrena, podsycając wiarę wśród miejscowych kibiców. Późniejszy powrót United do gry, napędzany przez Bryana Mbeumo i Harry’ego Maguire’a, zdawał się wyrwać Grimsby zwycięstwo. Jednak Mariners wykazali się odpornością i nerwami w serii rzutów karnych, która rozciągnęła się do 24 uderzeń, a nawet obaj bramkarze wpisali się na listę strzelców. Chwila, gdy Jaze Kabia i Darragh Burns trafili swoje drugie karne, a Mbeumo zanotował rozstrzygający błąd, przypieczętowała historyczne zwycięstwo.
Jak trafnie ujął to Chris Sutton, była to noc, której obecni nigdy nie zapomną. Dla Grimsby Town było to nie tylko zwycięstwo, ale moment nieśmiertelności w annałach historii futbolu. Wbiegający na murawę kibice, nadmuchiwana ryba, nieustępliwy duch zawodników – wszystko to połączyło się, tworząc zakończenie niczym z bajki dla Mariners. To było nie tylko zwycięstwo, to była celebracja pięknej gry.
